Przejdź do treści

Lottie


Data przyjęcia do schroniska: 25-06-2018
Wiek określony (w przybliżeniu) w dniu przyjęcia: 4 lata
Stosunek do ludzi: pozytywny
Stosunek do innych psów: pozytywny

Opiekun: Lottie adoptowana!


Kontakt w sprawie adopcji: Magdalena (tel. 665 443 926), Ola (tel. 724 135 335)

Lottie niestety nie ma wirtualnego opiekuna. Kliknij tutaj, jeżeli chcesz jej pomóc.



Lottie – bogactwo duszy, wielkość serca, skromność szaty

Nie od dziś wiadomo, że piękno jest w cenie. Pięknemu łatwiej w życiu nawiązywać kontakty, poszukać pracę, być duszą towarzystwa. To oczywiście zrozumiałe. Przy pierwszym kontakcie przecież, obejmujemy nowo poznaną osobę wzrokiem, a dopiero z czasem, z każdą kolejną rozmową, zaglądamy w głąb jej duszy i możemy stwierdzić, czy jej towarzystwo jest dla nas interesujące, czy też nie. Podobnie oceniamy zwierzęta. Mieszkańcy schroniska doświadczają tego na co dzień. Często bowiem wybierani są tylko na podstawie pierwszego kontaktu wzrokowego. Nie zawsze przyszli adoptujący chcą poświęcić czas, by spotkać się z pieskiem kilka razy przed podjęciem ostatecznej decyzji, czy też nie zawsze biorą pod uwagę sugestie schroniskowych opiekunów psiaka. Nie ma oczywiście w tym nic złego, że łamie serca piesek „przecudnej urody”, czy też taki, który spojrzy wzrokiem kota ze Shreka i od razu „kupuje człowieka”. Absolutnie nic złego. Bywa jednak, iż konsekwencją takich wyborów jest z jednej strony dramat urokliwych piesków, które po kilku dniach od adopcji wracają do schroniska, bo mimo, że piękny okazał się być wymagający i z drugiej strony tych, które nie powalają urodą, a brak zainteresowania nimi sprawia, że nikną w schronisku, nie radząc sobie z porzuceniem i trudnymi warunkami bidula.

Taka jest właśnie Lottie. Niewidzialna. Niedostrzegana przez odwiedzających. Coraz bardziej wycofana w schroniskowym kojcu. Tak naprawdę, nadzieję odzyskuje dwa razy w tygodniu, podczas spaceru z wolontariuszem. Wtedy dopiero jej pysio nabiera zupełnie innego wyrazu. Fafelki układają się w czarujący uśmiech, w oczkach pojawiają się radosne ogniki, a światu ukazują się białe ząbki. A potem wraca ze spaceru, już z główką opuszczoną, podwiniętym ogonkiem i z przeszywającym serce smutnym spojrzeniem. Grzecznie jednak przekracza furtkę schroniska. Nie opiera się już przed wejściem na jego teren, pogodzona ze swoim losem.

Dlaczego nikt dotąd nie dostrzegł jej wewnętrznego piękna? Ano właśnie z takich powodów, o których pisaliśmy we wprowadzeniu. Zainteresowani adopcją widzą w Lottie wycofaną, ich zdaniem niezbyt urodziwą suczkę. Nie wita już nikogo merdającym ogonkiem. Nie podskakuje pod furtką prosząc o mizianko. Nie wyciąga łapki na powitanie i nie skamle, gdy ktoś minie jej kojec, byle tylko zwrócić na siebie uwagę. Czasem nieśmiało wychyla łepek z budy, podczas gdy jej towarzysz z kojca radośnie „reklamuje się” pod furteczką. Lottie pogodzona z codziennością poddała się, straciła nadzieję.

Kiedy półtora roku temu odłowiona została wraz ze swoją towarzyszką Szprotką na jednej spod wrzesińskich wiosek, była zupełnie innym psiakiem. Radosna suczka bez przerwy domagająca się pieszczot. To ona była wsparciem i ostoją dla swojej niezwykle lękliwej koleżanki. Pozytywnie zakręcona dziewczyna, przyjacielsko nastawiona do każdego stworzenia, wydawała się przy tym silna i dzielna. Po szybkiej adopcji Szprotki, nie było żadnego problemu, by poszukać dla Lottie innego towarzysza do kojca. Ona dogadała się z każdym. Uległa i ustępliwa, nie szukała zwady. 

To wszystko były jednak pozory. Lottie nie podźwignęła rozłąki ze swoją koleżanką, rodziną. Nie radzi sobie z osamotnieniem i surowymi warunkami schroniska. Z każdym miesiącem widzimy zmiany w jej zachowaniu. Radość gdzieś uleciała. Wewnętrznie rozpadała się na milion kawałeczków. Bardzo trudno jest się nam z tym pogodzić. Tracimy pieska o wielkim sercu i cudownym charakterze. Pokornego i niezwykle przyjacielskiego. I pojąć wprost nie potrafimy, dlaczego, kiedy ktoś pyta o pieska pewniaka, towarzysza dla dzieci i innych psów, a my wskazujemy właśnie ją, to i tak wybór pada na innego. Co to cudowne stworzenie ma takiego w sobie, że nie wzbudza niczyjego zainteresowania?

Lottie się poddała, ale my nie tracimy nadziei i wierzymy, że po prostu żadna z przedstawionych jej dotąd rodzin, osób, nie była jej przeznaczona. Po prostu, musi poczekać troszkę dłużej i w końcu trafi na ludzi, którzy uchylą jej nieba i przywrócą radość.

Lottie bardzo ładnie spaceruje na smyczy. Miała kontakt z ruchem ulicznym i z pewnością odnajdzie się w „cywilizowanym świecie”.

Świetnie dogaduje się z innymi pieskami, ale nie znamy jej stosunku do kotów. Często na spacerach towarzyszą jej dzieci i nigdy nie była wobec nich nieprzyjazna.

Jest sporym łakomczuszkiem i utraciła w schronisku swą kibić, więc przyszła rodzina, dla jej zdrowia, powinna zapewnić jej sporą dawkę ruchu i odpowiednią dietę.

Lottie jest niedużym pieskiem, więc doskonale zaklimatyzuje się także w mieszkaniu. Jedyne czego pragnie i czego jej teraz brakuje, to bliskości kochającego człowieka na co dzień.

Jesteśmy przekonani, że odwdzięczy się miłością najsilniejszą, oddaniem najwierniejszym i przyjaźnią dozgonną. Tylko dajmy jej na to szansę.

Warunkiem adopcji jest wypełnienie ankiety przedadopcyjnej oraz wizyta przedadopcyjna!