Przejdź do treści

Łobuz

Kudłata turbo-energia na czterech łapkach


Data przyjęcia do schroniska: 02-12-2016
Wiek określony (w przybliżeniu) w dniu przyjęcia: 11 miesięcy
Stosunek do ludzi: różny
Stosunek do innych psów: różny

Łobuz czeka na dom w schronisku we Wrześni.


Dodatkowe informacje oraz kontakt w sprawie adopcji: Ola (tel. 724 135 335), Karolina (tel. 669 809 565)

Łobuz niestety nie ma wirtualnego opiekuna. Kliknij tutaj, jeżeli chcesz mu pomóc.



Kudłata turbo-energia na czterech łapkach

„Cześć kumple i kumpelki! Z tej strony Łobuz. Korzystając z okazji, że tak wielu z Was szuka w tym czasie kudłatego przyjaciela na całe życie, chcę opowiedzieć Wam swoją historię.

Wszyscy mówią, że do tej pory nie miałem szczęścia. W grudniu 2016 roku trafiłem do bidula jako dziewięciomiesięczny młodziak. Paradoksalnie schronisko było dla mnie azylem, wybawieniem z rąk mojego pana – oprawcy, który chciał się mnie najzwyczajniej pozbyć. Nie wiem, co zrobiłem źle, co przeskrobałem. Uratowali mnie mieszkańcy mojej rodzinnej wioski. Z rąk mojego oprawcy trafiłem za kraty zimnego i pustego kojca. W styczniu 2017 roku ciocie ze schroniska ogłaszały mnie jako najmłodszego chłopaka w schronisku, szukały mi odpowiedzialnego i konsekwentnego opiekuna. Za kratami odsiedziałem już trzy lata, ale mam wrażenie, że mój wyrok będzie o wiele dłuższy. Do tej pory nikt się mną nie interesował, nikt o mnie nie pytał. Trzy lata w schronisku to bardzo długi czas, w odczuciu młodego i żywiołowego nastolatka liczy się podwójnie. Rok po roku traciłem swoich przyjaciół, z którymi świetnie się dogadywałem. Ostatnio opuściła mnie Zoja – moja przyjaciółka od turbo wyścigów po piłkę. Znowu zostałem sam i z dnia na dzień tracę wiarę w to, że na mojej drodze pojawi się ktoś, kto postanowi zmienić moje życie.

W schronisku przeżyłem wiele trudnych momentów i załamań. Trzy lata temu poznalibyście mnie jako żywiołowego i zwariowanego młodziaka, łobuza, rozrabiakę. Rozpierała mnie energia. Robiłem wszystko, aby ktoś mnie zauważył. Każdy psiak w schronisku ma swojego opiekuna. Ja trafiłem pod opiekę osoby, która bardzo mnie do siebie przyzwyczaiła. Przez trzy lata widziałem w niej i jej córce, z którą mnie odwiedzała, cały świat. Wtedy myślałem, że to dla mnie jedyna szansa. Robiłem wszystko, co mi kazała. Odciągała mnie od innych psów, choć ja bardzo chciałem się z nimi bawić. Mijałem innych ludzi, bo mówiła mi że jestem niegrzeczny i skaczę na każdego, kogo spotkam. Gdy szliśmy na spacer szarpaliśmy się na smyczy, ja nie rozumiałem jej, a ona mnie. Mimo tego wychodziłem tylko z nią, zawsze na jej zasadach. Jej córka, moja prawdziwa mała psi-jaciółka nauczyła mnie podstawowych komend, aportowania piłki, siadania, podawania łapy, leżenia na komendę.

Uprzedzę Wasze pytania – nigdy nie stanę się członkiem jej rodziny, pogodziłem się z tym i dlatego zwracam się do Was o pomoc. Od paru tygodni wychodzę na spacery z inną opiekunką. Okazało się, że choć jestem wariat jakich mało, szybko się uczę i jest we mnie potencjał do pracy. Gdy przewodzi mi spokojny i konsekwentny opiekun, potrafię ładnie iść na smyczy, nie ciągnę, większość psów mijam bez problemu. Poza tym uwielbiam aportowanie piłki, kąpiele w rzeczce, długie spacery po lesie i momenty, kiedy mogę wytarzać się w trawie.

Niestety relacja z moją opiekunką i wpływ, jaki na mnie miała poskutkował tym, że nie wszystkich jestem z stanie polubić. Przeważnie okazuję to obojętnością, ale zdarza mi się wyszczerzyć zęby na kogoś, z kim nie chcę mieć kontaktu. Co ważne, nie lubię dzieci. Choć moją małą psi-jaciółkę kocham ponad życie, z innymi dziećmi nie potrafię złapać kontaktu. Chciałbym znaleźć człowieka, który będzie umiał pracować nad moimi słabymi stronami, który wprowadzi mi jasne zasady, ale jednocześnie nie będzie chciał na siłę zmieniać mojej natury. W końcu jestem prawdziwym łobuzem i to się nie zmieni.”

Warunkiem adopcji jest wypełnienie ankiety przedadopcyjnej oraz wizyta przedadopcyjna!